Obok przystani, do której przybija prom zauważyłem ten ciekawy rower, podejrzewam, że właściciel pozostawił go tam już jakiś czas temu ;) Ciekawe jak wyglądał proces zakrzywiania kół. Jako, że rower jest ciągle przypięty wystarczy tylko nowe siodełko, poprawić łańcuch i już będzie niemalże gotowy do użytku. Zdjęcia zostały wykonane przez prawdopodobnie najbardziej obiecującą młodą fotograf świata Joannę Sęk.
Bal z okazji rozdanie dyplomów to z pewnością nie pierwsza lepsza impreza, szczególnie jeśli wyjechało się za granicę i nie widziało znajomych przez kilka miesięcy a nie zobaczy pewnie jeszcze dłużej. W związku z tym działo się, oj działo się. Były tam kłótnie i szczere wyznania, akcja ratunkowa samotnie spędzającej ten wieczór mamy jak i pojedynek brakedanceowy. Cała masa uścisków, gratulacji, hektolitry płynów i niezliczona ilość wspomnień. A co pokazuje Marcin? Dołączam się do jego wyznania, My Wam jeszcze pokażemy ;)
Wybory Miss Mokrego Fartucha zaczęły się całkiem spokojnie od zwykłych pląsów. Chwilkę później jednak rozbłysły flesze aparatów w telefonach komórkowych i tłum napalonych facetów zaczął napierać na tańczące dziewczęta, a szczególnie na jedną z nich, zgadnijcie, którą ;) Ale przecież nie ma wielu bardziej kręcących dla faceta widoków niż atrakcyjna kobieta w mokrym fartuchu znająca swoje walory, na dodatek ładnie tańcząca i dobrze się przy tym bawiąca. Oceńcie sami.
Oj się działo, aż kilka zwierzątek z zoo pouciekało! Mamy choć uśmiechnięte, szybko zostały nasiąknięte. ANA, CHANA w pełnej krasie, również uśmiechały się. Aż Jarowi z wrażenia włosy na klacie, same pokolorowały się. Moi sąsiedzi wielce poruszeni, nie potrafili namówić Marcina na palenie. A tylko mój agent, Piotr Travolta wiedział co zrobić, any głodnym bez kiełbasek nie chodzić. :)
Było tam wszystko: hektolitry piwa, setki bitew stoczonych na niezliczonych deskach, policjanci z Miami (czarny koń Padre)i piękne kobiety, odwieczna batalia dwóch tytanów (Konrad kontra Tomasz). Zacięte rozgrywki a na koniec łzy przegranych i radość zwycięzców. Było też to, co najważniejsze - dobra zabawa. Tymczasem machamy uroczej Pani fotograf na pożegnanie. Mam nadzieję, że ktoś zaprosi mnie na szachy piwne za rok.